Spotkanie w Cork

Wąskie uliczki, bardzo szybka zmiana aury, a przede wszystkim przemili ludzie, to najważniejsze, co udało mi sie zapamiętać z dwudniowej wizyty w irlandzkim CORK. Długo by opowiadać o wszystkich wrażeniach. Długo by porównywać tamte realia do naszej rzeczywistości. W czasie tak intensywnego pobytu trudno także wszystko spamiętać.

Do Cork (i z powrotem) leciałem z międzylądowaniem w Liverpool (lotnisko im. Johna Lennona). Przypomnę, że zjawiłem się tam na zaproszenie Salonu Multimedialnego BADACZ, a także po prywatnej korespondencji z Piotrem Słotwińskim. Wizyta rozpoczęła się spotkaniem i podpisywaniem książek we wspomnianym już Salonie, po czym przeniosła się do stylowego pubu „Franciscan Well”. Kolejny dzień to wizyta w Polskiej Szkole, w której rozmawiałem z tamtejszymi dzieciakami o mojej twórczości, skierowanej do nich (czyli o książkach z serii „Mors, Pinky i…”), po czym ponownie przeniosłem się do Badacz-a.

Już po wyczerpaniu się całego nakładu obu części „Szyfru Jana Matejki” udałem się na zwiedzanie miasta, po czym nadszedł czas, żeby się pożegnać i wrócić do kraju. Mam dziwne wrażenie, że nie była to moja ostatnia wizyta w tym urokliwym zakątku świata.

W tym miejscu chciałbym serdecznie podziękować wszystkim, którzy przyczylini się do mojego miłego samopoczucia, w czasie wizyty. Pozwolicie, że wymienię Was z imienia. Niech każdy znajdzie siebie (kolejność jest prawie zupełnie przypadkowa). Zatem, DZIĘKUJĘ: Basi, Darkowi, Piotrowi, Agnieszce, Arturowi, Monice, Krzyśkowi, Darkowi (drugiemu), Jurkowi, Beacie, Joannie i wszystkim innym Polakom, z którymi spotkałem się w Cork.

Zapraszam do obejrzenia fotek, które znajdziecie w sekcji „Spotkania”.

Komentarze są wyłączone.